poniedziałek, 9 maja 2016

Tak było - ZEEMA

Trzy miesiące po odejściu mojego pierwszego pieska naszła mnie myśl "Chciałabym kolejnego psa". Mając dwa koty, sporą sunię i 3,5 letnią córkę decyzja musiała być przemyślana. Czekała mnie długa rozmowa z mężem... Udało się! Stanęło na psie (zdecydowanie miał to być samiec) z dobrej hodowli. Do rozmowy o konkretnej rasie mieliśmy wrócić później, gdyż było jedno "ale"... mialam sama odłożyć całą, okrągłą sumkę na wymarzonego, DUŻEGO psa.

Los jednak chciał inaczej...
Nie minęło kilka dni jak natrafiłam na ogłoszenie o szczeniaczkach bliżej nieokreślonego pochodzenia. Z postu można było dowiedzieć się, że psiaki zostały uratowane i szukają nowych domów.
Oglądając zdjęcia po raz pierwszy stwierdziłam, że przecież miał być "rasowiec".
Jednak całą noc i kolejny dzień wracałam do tych zdjęć i z każdym kolejnym powrotem czułam jak mój wymarzony "rasowiec"  przenosi się coraz bardziej w czasie...
I stało się! Wybraliśmy samca (to jedno się nie zmieniło) i późnym wieczorem odbyłam z córką kurs po "wilczórka".
Kobieta wyniosła go przed dom, pokazała jakie ma piękne oczy (niebieskie!). Już wtedy byłam kupiona! Zawinęłam maleństwo w kocyk i pół godziny później byliśmy w domu.

Zimar był bardzo spokojny i taaaki piękny.
Piękny.... do czasu wzięcia na ręce, gdyż okazał się dziewczynką! Byłam na siebie zła za to, że nie sprawdziłam tego przy odbieraniu psa. Z drugiej strony kobieta zapewniała, że to samiec a tego przecież nie można pomylić!!!
Krótka narada rodzinna co dalej i Zimar staje się Zimą (później Zeemą).
Jak się niedługo okazało kobieta nie tylko co do płci była nieszczera (choć za to przeprosiła i przeniosła winę na swojego ojca, który "źle sprawdził"). Okazało się jeszcze, że psiaki nie zostały uratowane, a urodziły się na ich podwórku z połączenia suni w typie husky i psa w typie owczarka niemieckiego....
Po kąpieli wyszedł kolejny problem... z małej główki 2 kg szczenięcia zdjęłam ponad 30 pcheł. Na pierwszej wizycie u weterynarza kolejne "super" wiadomości: maleństwo jest strasznie zarobaczone, odwodniowe i trochę niedożywione.
Na szczęście szybko się ze wszystkim uporaliśmy i jakiś czas mieliśmy w domu pięknego, małego "haszczaka".
Prawda, że piękny "haszczak"? Wszyscy myśleli, że to rasowe szczenię :-)
Z czasem wygląd Zeemy zaczął się zmieniać....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz